O czekaniu

Czekała na świat, jego świat który tak szybko stał się jej światem. 

Czekała na niego całym ciałem, sercem, każdy milimetr skóry mówił : ja czekam na Ciebie.

To czekanie wypełniało każdy skrawek dnia, pościel pachniała oczekiwaniem,  gdy piła kawę czekała, czekała gdy suszyła włosy, gdy myła zęby i patrzyła w lustro,  w oczach było czekanie,  cały blask, źrenice nasączone oczekiwaniem, gdy kremowała twarz i szyję wtedy  też czekała,  gdy robiła zakupy, zmywała naczynia, wkładając pranie do pralki czekała.

Czekała w kolejce do dentysty, czasopisma wertowała tylko, bo czekała. Nie czytała książek, nie była w stanie skupić się na niczym innym niż na czekaniu. Raz smutna raz radosna, raz w uniesieniu raz wściekła, gdy czuła motyle w brzuchu mogła czekać i ciągle czekać, gdy czuła ból, tak ogromny wtedy chciała rzucić to czekanie. Czekanie zaczęło wypełniać jej cały dzień. Co robisz ? pytali. Czekam, nawet bez tego po prostu, ona zwyczajnie czekała.

Czekała jadąc samochodem, gdy włączała radio na full, wtedy czekała najbardziej, ale lekko, bo wtedy też śpiewała, ale ten śpiew też był czekaniem. Łagodniejszym, już bez bólu i udręki, te melodie wyśpiewane łagodziły czekanie. Wieczorami czekała, przyłapywała się na tym, że czeka pijąc z innymi wino, wtedy czekała inaczej, czekała w tonacji czerwonego wina, czekała wytrawnie, czasem czekała płacząc, wtedy jak dziecko ciskała słowem czekam no czekam, nie czekam, gdy łapała  się na tym, że chce przestać czekać, czekała tym bardziej,gdy pościel pachniała już czekaniem, gdy woda w wannie była pieszczotą oczekiwania, gdy włosy pachniały czekaniem, malinowe paznokcie oznaką czekania, gdy czekała wystawiając twarz ku słońcu, czekała w kolejce po chleb w piekarni,  czekała pisząc maile do znajomych, niektórzy przestawali pisać, bo ona nie miała już czasu na nie odpowiadać, szkoda było jej czasu na długie rozmowy, bo czekała…

Czy kiedyś przestanie czekać ? nie wiadomo, na razie jeszcze czeka…

Czekanie jest jak patrzenie na życie przez dziurkę od klucza,  nie uczestniczysz w życiu, tylko obserwujesz z pozycji przycupniętej, podglądasz, wściekasz się, że nie masz innej perspektywy… a może zwyczajnie odejść ? Może wystarczy zrobić obrót o 180 stopni, może rzeczywistość poza zakresem tej dziurki jest dużo lepsza ? Wystarczy zrobić obrót. hyc hyc i obrót jest. dziurka od  klucza pozostaje na swoim miejscu,  nawet nie wie, że nie jest już obserwowana, nadal tętni życiem,  ale już nie moim. Może są inni, biegli w patrzeniu przez dziurkę od klucza, lecz skoro mam już puenty, skoro potrafię zrobić obrót, skoro strój do obrotu nie ma już znaczenia,  skoro nawet te puenty nie są konieczne, skoro wystarczy pstryk jak na palcach, pstryk i jest inny horyzont.  Można się rozsiąść wygodnie lub przebiec przez łąkę.  I nagle plecy już nie bolą od tego ciągłego kucania przy dziurce od klucza, od mrużenia oczu, od dopowiadania sobie…

Wystarczy OBRÓT!.