Powieść w odcinkach

akwarela MalArte

Moja powieść zakończyła się w chwili, gdy słowo moja stało się mi obce. Gdy przestałam istnieć, jako ja, zacząłeś istnieć Ty, nauczyłeś mnie siebie, od nowa. Wróciłam do początku, czasu, gdy byliśmy mężem i żoną.

Gdy słowo ja było mi obce, wtedy byliśmy my i ważki nad jeziorem. W kwiecie paproci  szukałam wróżby. Diabłów się bałam. Znałam ich moc, ich ostrzeżenia, w religiach wszelakich, w gusłach i zabobonach szukałam schronienia.  Powiedziałeś wtedy : – nie rób tatuażu. Lecz ja się śmiałam.  Chciałam mieć Cię na zawsze.  Twoje imię, Twoją miłość.  Chciałam pokazać ją światu. Nie bałam się Diablów, ci mi Ciebie ukraść chciały.

– Zachowaj mnie w sercu –  mówiłeś, a ja się śmiałam.

–   Nikt mi Ciebie ukraść nie zdoła.

Zeszłam więc w czeluście mojej jaźni i … zapłakałam.

Bo jednak mi Ciebie skradły. * * *