Jest taki uroczy kraj, „himalajska utopia, podniebne królestwo ładu, prawości i wolności od doczesnych problemów. Bhutan, a właściwie Królestwo Bhutanu – འབྲུག་ཡུལ་ Druk Jul) w Azji Południowej. nazywany Królestwem Smoka, Królestwem Ludzi Grzmotu, zaś mieszkańcy Bhutanu nazywają siebie Druk Pa – ludzie smoków. Anty- konsumpcjonizm wyznają tu absolutnie wszyscy, także król, który nie mieszka w pałacu lecz w willi. ” Wzięłam to zdanie w cudzysłów, ponieważ jest to zlepek informacji z różnych artykułów, a wiedza nie moja. Jak wieść niesie, można zaznać cudów utopijnego kraju jedynie na specjalne zaproszenie. Tyle zasłyszane, doczytane o utopijnym a jednak istniejącym himalajskim raju.
Jak co roku robię sobie pole ekologicznych arbuzów i melonów, w tym roku zapragnęłam mieć o wiele więcej sadzonek, by we własnym ogródku mieć namiastkę raju. Nie posiadam kosiarki, jak każdy z mieszkańców, swojej własnej osobistej. Można ewentualnie wypożyczyć, za opłatą rzecz jasna. I tu właściwie kończy się temat utopijnego życia, trzeba zakasać rękawy, by na wypożyczenie kosiarki mieć, parę dukatów. Zastanawiam się, czy w utopijnym kraju jakim jest Buthan, kosiarki można ot tak od sąsiada pożyczyć, pewnie nie, może utopijny tylko z nazwy.
I jest drugi kraj, którego granice może nie są już tak bardzo strzeżone, lecz kraj równie utopijny, gdyż płynący mleczną alpejską czekoladą. Widoki górzyste podobne, nie wiem jak w Buthanie z jeziorami.
Aplikowałam więc ostatnio do pewnej szwajcarskiej firmy. Przez ponad 25 lat prowadziłam własną na rynku polskim, nie miałam do tej pory pracodawców. Urok tzw. Hochdeutsch z lekką domieszką czasem dla mnie szczególnie dobraną gwarą szwajcarską, bym poczuła się fajnie, już prawie jak w Szwajcarii sprawiał, że rozmowa kwalifikacyjna o pracę pozwoliła mi wyjść z mojej strefy komfortu, wyrażenia własnych pragnień, co do wyboru miejsca zarobkowania. Chwilowo na moim pisaniu jeszcze nie zarabiam, więc muszę powrócić do śmigania po niemiecku. Wie finden Sie den Ausgleich zwischen dem Leben auf dem Lande und dem Beruf ? Brzmiało pytanie oraz jak poradzę sobie z problemami, które w pracy mogą wystąpić.
Cóż, wymarzona praca, to ta, w której się spełniasz, zarabiasz i to życie jakoś nie umyka. Dlatego jedynie praca zdalna, ze względu na dwa psy, koty, ogród, warzywniak. Wstawanie jednak o 5 by dojechać do pobliskiego miasta i powrót po 18, mija się z celem, jeśli masz inne możliwości. I uprzejmość, jesteśmy często uprzejmi wobec kogoś, od kogo w jakiś sposób zależymy, gdy nam bardzo na czymś zależy. Aplikowałam o pracę stacjonarną ale już w końcówce rozmowy dałam do zrozumienia, że biorę ją, bo nie mam obecnie innej opcji. Brak pracy zdalnej, z niemieckim, która w obecnej chwili byłaby dla mnie wybawieniem, więcej czasu na pisanie, czas na ogród, psy, koty, i zajmowanie się domem. I tematyka firmy też nie do końca moja. Z aplikacji w końcu nic nie wyszło, człowiek mówiący zarówno w Hochdeutsch jak i uroczym Schweizerdeutsch pokazał mi jednak drogę, by podążać za własnymi marzeniami. Uprzejma rozmowa otworzyła mi pewne drzwi .do krainy obfitości, wyrażania siebie i realizowania własnych pasji. Utopia ? Powiało nutą szczerości, czy ta praca jest pracą dla mnie, gdyby były inne możliwości. Choć na tamten moment ich nie było, to szczerość pozwoliła na otwarcie szerokiego wachlarza możliwości. Praca dla Szwajcarów. Tłumaczyłam lata temu wiele tekstów prawniczych ze Szwajcarii, pisał adwokat do sądu. Sposób korespondencji był niesamowity, szczerość w najdrobniejszych detalach, uprzejmość, brak jakiejkolwiek manipulacji czy ugrania czegokolwiek dla siebie. A gdyby tak przenieść te wszystkie cechy na nasz grunt ? No tak, ale nie mamy takich widoków, tak czystych jezior, tak pięknych gór i zjazdów narciarskich. Nie mamy też tych licznych tuneli. Ludzie nie znający niemieckiego jadą tam i oglądają ich widoki, jak wystawę z cukierkami. A gdyby tak zabrali ze sobą szwajcarską uprzejmość, całkowity brak zakłamania, manipulacji i spróbowali tą energią czystej krainy otaczać się wśród tych, którzy są tuż obok ? Po ostatnich przejściach moich życiowych chyba bym miała ochotę na raz przenieść dom, ogród, maliny, borówki do krainy licznych jezior. Albo po prostu żyć we własnym raju, z taką opcją jak od lat robi to Szwajcaria. Solidne granice. A szwajcarska energia ? Cóż, szukam teraz czegoś home office, ale po Schwiizerdütsch.
Można by rzec, nie dane mi było urodzić się w Buthanie, mogłabym mieć mniej szczęścia i urodzić się w pobliskich Chinach. Nie dane mi było też urodzić się w Szwajcarii, ale mam to szczęście, że w pobliskiej Polsce, gdzie ta odległość do Kraju Mlecznej Czekolady i alpejskich dzwoneczków jest już niewielka, i aplikując do szwajcarskiej firmy można sobie z pierwszej wypłaty pozwolić absolutnie na tani a jednak nie tani konsumpcjonizm, ot chociażby w postaci osobistej kosiarki, lub bardziej ekologicznie wypożyczenie jej, raptem na jeden dzień. W ogrodzie zamiast trawy mam koniczynę i wszędobylską cykorię, która przepięknie kwitnie do zenitu, koszenie wymagane raptem dwa razy w sezonie. Tym sposobem mogę nieco uniknąć niepotrzebnego zagracania piwnicy zbędną na co dzień kosiarką.