krzyczę do Ciebie
do Ciebie krzyczę
tchu mi brakuje
usiadłam na trawie
kwiaty wąchałam
ma miłość szalona
nie wyrażona
w polu została
co małej ważce co przysiadła ciekawie
opowiedziałam tuląc się łaskawie
co małej mrówce która przechodziła
z zaciekawieniem me oczy swym ciemnym blaskiem spowiła
i zdjęła z pleców małe ziarno
podsunęła delikatnie acz harno
przysiadła na cienkich nóżynach
zasłuchana w mój los
łzy jak wielkie wodne kule zatrzymała
i jak gość się przysiadła
ojże dziewczę co Ci jest
co wymyka się z twych łez
jaka kryje się tu tajemnica
czy zwyczajna złamana obietnica
co sprawiło że na twarzy
uśmiech skrył się i zamienił
na złość dziecka co wykrzyczeć swego bólu nie potrafi
tylko zrywa liść za liściem
aż koniczyna stała się całego pola pośmiewiskiem
daj jej listów mych aż siedem
cztery to za mało dla niej
pięć pogardzi sześć nie zważy
siedem to jest jej amulet
który pozna, gdy znaczenie siedmiu zbóż i oceanów
siedmiu wiatrów i cyganów
siedmiu rozszalałych łodzi
siedmiu dziewic i kochanków
siedmiu sów i utrzymanków
siedmiu zakazanych słów
pozna moc by znów
liczka siedem jej przymierzem z Bogiem była
iż w jej sercu żale troski smutki łzy
w radość czystość i ekstazie
przeobrazi czym się wykaże
Siedzę sama bom złamana
życiem żalem smutkiem bzdurą
nad mym losem dumam ze snu ułudą
w mieście krzyczeć zakazano więc tu przyszłam dzisiaj z rana
by me smutki kwiatom opowiedzieć
mrówka wzięła swój cenny dobytek
popatrzyła na to dziewczę zbite
i z przekąsem podciągnęła wąsem
ależ nikt Ciebie nie usłyszy
Toruń, jesień z rana 2015 – Vilin