Delfiny dwa

akwarela Wyland
akwarela Wyland

Nauczyłam się już zatrzymywać czas gdy przychodzi do mnie myśl o czym chcę pisać.

Jak maturzysta, czasami robię konfitury tuż przed ustnym z historii, by za chwilę przerwać odkurzanie i napisać kilka myśli, które właśnie zdążyły ulecieć.

Chciałam dziś pisać o miłości i zakochaniu się, ale jak to ze mną bywa i zapewne wielu z Was tak ma, skończę podając przepis na tortillę.

Chciałam pisać powieść wyszły mi zapiski, chciałam pisać złote myśli układałam w wiersze lub poematy. Chcę poczuć co to miłość i tkwię na etapie wiecznego zakochania, co gorsze i proszę z tego miejsca osoby zainteresowane o wybaczenie, nie wiem w kim ???

Usłyszałam kiedyś o sobie piękną puentę : „jesteś jak kotka w rui, zakochana tylko jeszcze nie wie w kim.” Drugie brzmiało : „TO coś lub ON wciągnął Cię ja AMEBA a Twoje ego urosło do rozmiarów Statuy Wolności”.

Problem wcale nie polega na nie kochaniu siebie, lecz ciągłym przerabianiu deficytów z dzieciństwa.  Jestem typem masochistyczno – ofiarnym, z tendencją do skoku na bungie bo coś mi uleci a ja nie poznam smaku tego czegoś. Nie wiem czy wszyscy lubią być cytowani, ale piękne zdanie które padło nie tak dawno godne przytoczenia i rozwinięcia z tego rozprawki.  Podobne przyciąga podobne ? tylko wariat zrozumie wariata ? a może dwa bieguny ? a może pomagamy sobie wzajemnie ? a może zwyczajna gra słów i skojarzeń, nuta niedopowiedzenia przeplatana z ogromną dozą pewności,  że tak będzie zawsze lub będzie inaczej, lub zwyczajnie : tak jak lubisz. Nie bez znaczenia są tu słowa Whartona czym jest miłość : „Miłość to pomieszanie podziwu, szacunku i namiętności. Jeśli żywe jest choć jedno z tych uczuć, to nie ma o co robić szumu. Jeśli dwa, to nie jest to mistrzostwo świata, ale blisko. Jeśli wszystkie trzy, to śmierć jest już niepotrzebna – trafiłaś do nieba za życia.”

Tak więc ton głosu? Wyuczony lub nabyty pewien styl ? uważaj na ludzi wysoce inteligentnych, możesz nie rozpoznać, grają czy są fair w swoim o‘naturell. Nabywane doświadczenie mówi też wiele o nas.

Czy człowiek się zmienia ? Każdy zapewne podchodzi do życia inaczej, ile istnień tyle teorii na temat życia,  jego sensu jak i prawdy. Rozważając dalej czy prawda jest iluzją czy iluzja prawdą, czy zakochanie się jest wstępem do miłości czy zwyczajnym rozbudzony EGO czy miłość jest egoistyczna w swojej potrzebie kochania i bycia kochanym?

By nie brnąć dalej w sprawy zawiłe tak dla mnie a tym bardziej dla odbiorców, za Schopenhauerem zwykłam rzec : „o sprawach ważnych mów językiem prostym.”

Zakochanie

Kiedy się pojawia i czy może być różne ?

Zakochanie a konkretnie w moim przypadku pojawiało się, i tu nie bez znaczenia jest czas przeszły niedokonany i trwały, gdy ratowałam księcia zapominając o sobie. Ktoś kiedyś napisał, że kobieta z syndromem niezaspokojonych deficytów w dzieciństwie, braku bezmiaru miłości będzie wybierała mężczyzn trudnych.  Hmmm. I tak i nie.

Na własnym przykładzie wiem, że wybieram by było mi dobrze, z góry nie mam planu unicestwienia siebie, znam zasadę wymagać i nagradzać a poszukiwanie miłości na ścieżce duchowej też nie jest mi obce. A jednak błąd powielany, gdy kobiecie za bardzo zależy, gdy wiernie czuwa przy mężu w gorączce, gotuje obiady, przeczyta Homera by pisać doń wiersze, rozumie, przyjaźni się z jego kotem, czasem pokłóci z jego matką, bardziej dla zasady niż by chciała.  Da mu wolność i przywiązanie, pokocha jego piosenki, z czasem ten pieprzyk na twarzy wyda się uroczy, gdy jeszcze nie tak dawno temu drażnił.  Ułoży go w myślach, w głowie, w sercu,  to co drażniło nagle stało się ważne, wysyła prośby by sprawdzić, czy on jest pomocny i męskim ramieniem otoczy gdy zima sroga.

Przy pierwszym zakochaniu nie widzi blefu lub blef jej imponuje.  Za drugim razem, jeśli bywa bystra, blef wyczuje od razu. Gdy gracz po drugiej stronie wyjątkowo wytrawny z naiwnością odda siebie jako łanię, bo mierzy jeszcze sobą pokerzystę na wprost.

Kij i marchewa, gdy uciekasz to Cię goni, gdy gonisz to ucieka, każe czekać na danie główne, które nigdy nie nadejdzie, bo

  1. kucharz gotować nie potrafi a kelner nie chce stracić klienta, więc podsuwa trzecią kawę aż wątroba wysiada
  2. w końcu po trzeciej kawie z kuchni gdzie dobywa się stary zapach spalonego oleju głos kucharza wyda się głosem Romeo pod oknem Julii, odpowiednio dobrany lub naturalny budzi taką ciekawość, że obiad wydaje się już być strawionym
  3. Po trzech kawach i rzuconej marchewie wprost z kuchni same / sami obieramy ziemniaki, przy cebuli płacząc, że ten kucharz niegodziwiec kazał nam grać Twista na skuterze wysyłając nas do Peru po pomidory do naszej własnej salsy.

Tym jest zakochanie,  zależnie od nastroju, usposobienia, etapu zmęczenia lub wyspania, chęci na zabawę czy frytki na wynos, Ratatouille A’la Gudteau czy rosół u mamy, wchodzimy w to albo nie, wściekamy się lub uznamy za cudowną kolejkę górską,  skoczymy jeszcze raz do wody, bo wiemy już jak się pływa czy popłyniemy kraulem wśród rekinów. Wciągniemy też innych stojących niczym chłopcy i dziewczynki w kolejce do skoku z trójki, by mieli fun razem z nami czy widząc ich zagubienie otrzemy ręcznikiem i oddamy mamie.

Zrzucimy Jasia ze skały i zobaczymy czy Bóg dał mu skrzydła czy jednak otulimy kocem, by kopał nas niemiłosiernie gdy chcemy pod tym kocem razem z nim się poprzytulać.

Chyba tym jest zakochanie, nas w kimś. Tam mi się wydaje.

Najgorsze jest chyba wtedy, gdy zobaczymy nasz własny ukochany kocyk na plecach innej, lecz prany w naszej pralce, za nasze pieniądze, czas, prąd i … czas nie zmarnowany u kosmetyczki.

Miłość

Ostatni napotkany człowiek rzekł do mnie : „Obecnie łączy mnie z moją partnerką miłość dojrzała, teraz jest pięknie, jesteśmy taką dojrzałą parą.”  Inny powiedział : „ Pokieruj nim odpowiednio byś czuła się szczęśliwa i spełniona.”

Z tego miejsca chcę rozwiać oba banały.

Drugiego okrywałam kocem bo tak odczytałam, bo sama tego koca potrzebowałam.  Chyba wolał skoki do wody, ale ja no cóż  … ten koc. No co ja na to poradzę, taki etap w życiu miałam.

I tutaj : bo w tym cały jest ambaras aby dwoje chciało na raz. Być może jest tak, iż ów kandydat chciał tamten koc ale nie dla mnie, lub wolał skoki do wody lecz nie ze mną, suma sumarum, źle odczytał mnie na tamtą chwile. Tak więc jego : „byś czuła się szczęśliwa i spełniona” utożsamił z wrzucaniem do wody lodowatej, pledem okrywając inną, taką z czapką niewidka, której to nigdy nie widziałam. Ona w tej czapce a ja perły na jednym wdechu w mule na czuja bez pudła wyławiałam.

Co do pierwszego od tej dojrzałej, bo wzrok zawieszony na mnie i nie tylko mnie mówił rzeczywiście o wielkim zrozumieniu jego partnerki. Tak, człowiek ten miał racje, to miłość wyjątkowa dojrzała ich łączyć zapewne musi.  Ci od miłości uniwersalnej twierdzą, jeśli kogoś kochasz puść go wolno.

Ja średnio trzy razy w tygodniu puszczam wolno pewnego człowieka, tylko on nie wie, że ja go nie kocham, a może i wie tylko definicje mu się pomyliły ?

Z kolei zazdrość jest postrzegana jako brak miłości, lub tez miłość toksyczna.

No sami przyznacie, że pogubić się można w tym.

Ale wracając do tej miłości i gdzie ona jest a jeszcze lepiej jak ją zmierzyć i rozpoznać czy to już ona.

Są ludzie do których zaliczam się także ja, stety lub niestety, iż mogę powiedzieć że zaczęłam od niewłaściwej strony, mianowicie od miłości dojrzałej, dbaniu o partnera, pielęgnowaniu go, utraconej wolności, słowa, myśli, woli, marzeń i radości. Tego ostatniego nawet ja nie mogę sobie darować. Przeszłam przez etap zrozumienia  zazdrości a doszłam do momentu, że mam ochotę na nieumyślne spowodowanie wpadnięcia delikwenta do wody,  tylko dlatego że nie zatraciwszy czucia, widzę że koca Ci u niego pod dostatkiem, więc skok do wody mu się marzy.

Czy byłabym zołzą gdybym mu to zafundowała ?

Poprzedni Pan źle odczytał mnie a może i dobrze ? Może nie mógł dać mi koca, może wiedział, że kiedyś koc nie będzie mi potrzebny, z może że będę wolała jednak sztormiak, a może że koc już dawno zjadły mole że ja chromolę…no możliwości bez liku jak Halibuty na Pacyfiku. Ja natomiast Pana X bez pudła odczytałam, potrzebował koca, a że wodą mnie ochlapywał zamiast pod ten kocyk zabrać, poleciałam osuszyć mokre piórka na słońcu i deszczu, bo zobaczyłam że koc Pana Y już nie jest mi potrzebny.

Trochę mi smutno, że  koca X nie zaznałam,  chyba bardziej, że tą z czapką niewidką pod tym moim małym pledem widywałam, być może zaprawiona w bojach, mogłabym dziś obecnie organizować spontanicznie Panu X śmingus dyngus od nocy do rana, voila ile dusza zapragnie, strażaków bym wezwała nawet. Lecz wiem, że gdzieś na serca dnie chciał mieć KOC, nie mój i nie ze mną.  Wiem, że się starał z sił całych. Wisłę by wylał, tyle wody lał, bym popłynęła wprost do morza i przez Północne na szerokie wody Pacyfiku. Próbowałam mu nawet TĘ z czapką niewidką no wiecie, jak to syndrom mój – obłaskawić, kupić, sprzedać, wychłostać oddać w wieczyste użytkowanie…taka miłość…hola hola…wszak to było zakochanie ? By był szczęśliwy.  Nie pokonawszy jednak zazdrości o ten KOC, dreptają w miejscu w oczekiwaniu na czwartą kawę, zaparzyłam melisę …sama.

Słońce Tutaj dogrzewa. Nie będę pisać, że dojrzała miłość to zrozumienie potrzeb seksualnych w trójkątach, przy braku zaspokojenia ich w domu dojrzała żona mama wybiera kochankę dla męża lub przymyka oko, gdy jemu ono leci na boki mimochodem.

Wydaje mi się, że dojrzała miłość, bez względu na to czy zostanie skonsumowana czy też nie w sposób cielesny, to odpowiednie poprowadzenie partnera / partnerki, by czuł się z nami a my z nim szczęśliwy.

Jeżeli nie możesz dać drugiej osobie swego ciała to daj całego siebie, tak by miała fun. Mam taką dewizę życiową, bo wierzę w tym miejscu bardzo mocno, że ciało jest świątynią naszej duszy, i po różnych błędach i próbach mogę śmiało powiedzieć za innymi :

we władanie oddaj komuś ciało tylko gdy oddasz swoją duszę.

ENTER !

Dojrzała miłość dla mnie osobiście to taka, gdy mogę mówić o moich najskrytszych emocjach, pragnieniach, marzeniach, bez skrępowania. Jeżeli po drugiej stronie jest osoba dojrzała wówczas moje pragnienia odczyta bez pudła i je zaspokoi.  Jeżeli nie będzie mogła chciała rozumiała odejdzie, nie raniąc siebie z niemożliwości zaspokojenia tak moich jak i swoich potrzeb.

Nie wiedząc, czy lubię koc da przynajmniej sztormiak, wrzucając mnie do wody, zadba o odpowiedni teren, dobrze nasłoneczniony, by sztormiak ten szybko wysuszyć samodzielnie na słoneczku. Dać drugiej osobie mokry koc na Morzu Północnym w okresie zimowym

zong   zong   zong

HILFE   HILFE   HILFE

przyznacie, czym dla wybrańców ta droga ?

Coż, można przehandlować z misiami polarnymi na futro ryzykując zjedzenie przez te misie.  Można zostać przez nie zjedzonym lecz srodze poranionym, i do kolejnego misia podejść z tym kocem, z mokrymi brzegami jeszcze, lecz całość już jak tako, bo rybitwy nie miały kłów tylko na wietrze koc wywietrzyły. Można ? można, można wiele i jeszcze o wiele wiele więcej.

Rodzi się to, gdy ja osobiście, bo nie wiem jak WY, mówię wprost : pływam po Pacyfiku, widzę Delfiny, czasem trafi się rekin, ale już potrafię na nich też pływać, mam jeden koc, a właściwie połatany i to ostro, jest jednak nadzieja, bo sztormiaki mam dwa, tak na wszelki wypadek. Ja mam puszki Ty zorganizuj otwieracz, może nie umawiajmy się na nic tylko na to by razem dryfować ? W razie czego, jedno wskoczy do wody i popłynie za inna tratwą bardziej pasującą ? bez urazy, że wspólna podróż już się zakończyła lub nadal trwa.

Osobiście nie mam ochoty na powtórne skoki do lodowatej wody,  nie wiem, który towarzysz lepszy, poprzedni srogi nauczyciel czy kolejny wspólnik na tratwie.  Na szczęście mogę sobie pozwolić by w wieku dojrzałym mieć miłość dojrzałą, i wprost mówić o moich potrzebach.

NIE WIEM I NIE MAM POJĘCIA

jedno wiem chcę czuć miłość i zakochanie.

nie chcę się tym martwić, nie chcę wkłuwania wenflonu bez powodu i nie chcę musieć wybierać.  Czuje chłód Morza Arktycznego, i na celulit idealny ale chcę się zakochać w sobie, bo jestem niezdecydowana lecz gotowa na miłość, taką dojrzałą, i wylegiwanie się na piasku o zachodzie słońca bez konieczności biegania po dra na opał na tym wiecznym lodzie.

Rozwijam żagle, słońce wyszło zza chmur, na horyzoncie tubylcy, a ja mam ocean,  smaków snów i morze możliwości.  I nie chodzi o to by się sobą z wieloma dzielić lecz by wybrać najlepiej, byśmy oboje czuli się spełnieni i szczęśliwi. By czerpać z przeszłości doświadczeń, nie wracając do niej jednak, skoro zimna woda nie jest nie była i nigdy nie będzie moją naturą.  Być może na ten czas,  nie odczytujemy drugiego człowieka właściwie, bo miarą dojrzałości jest mówić wprost, być może ktoś lubi zabawę w skojarzenia, co też jest fajowe.  Lecz powiedzieć : tym razem JA nie wiem, i nawet nie chcę się tłumaczyć dlaczego nie wiem, zwyczajnie chcę mieć fun, bo życie zbyt krótkie.

Pozdrawiam

Ps. wszyscy wiemy, że delfiny są monogamiczne. Idąc za tym i teorią dwóch połówek pomarańczy, bliźniaczych płomieni, bratnich dusz, jak rozpoznać miłość i czy kochamy tylko raz ?

rozpiszę się o tym kolejnym razem