Mroczny Las

tłumaczenie : Parawan 5-cio częściowy.

Mówiłeś

Las Mara, by odebrać mi siłę

Którą jednak miałam dla Ciebie mieć

Mówiłeś Las Vega odbierając  mi Moc.

Nawet nie był Grabowy

Powywijany bajkowy

Lecz ciemny, mroczny.

 

Ja się ich bałam bez Twojej miłości

Pogrążyły by świat

Udomowione skrzaty zamieniły się w Twoje Demony

Gdy odszedłeś

To nie ja, to one wymierzyły Ci karę

Ja się ich bałam bez Twojej miłości

Pamiętasz jak mówiłam

Powtarzałam

Że jeśli mężczyzna zajmuje się swoją Kobietą

Skrzaty nie są groźne

Rosną w Siłę gdy on odchodzi.

 

Byłeś zagubiony, grałeś chytrze, nieporadnie

Nie widziałam wtedy snu

Nie wiedziałam jeszcze do czego ja jestem

W tym żywocie, co nas odszukał

Nie ma miłości Twojej do mnie

Moja siła miała ujarzmić je.

 

Twoja skóra powiedziała mi o Tobie wszystko

Dotykałam delikatnie nie znałam jeszcze snów

Czułam niemoc gdzieś tam ukrytą

Pod dotykiem puchu

Biegłam boso bez skrzydeł nielota

Prowadziły mnie wtedy ptaki

Unosiły się tuż nad horyzontem

Łaskawych wzgórz

Wystrzeliłeś znienacka

Co Twe serce skrywa

Niezbyt skrycie

Chciałam dać Ci siłę

Sama pragnąc byś zobaczył me oczy chociaż raz

Zajrzał w nie głęboko

I w nich pozostał.

Dał mi miłość co uleczy moje rany, dawne blizny

Delikatnie lecz jeszcze nie zmysłowo

Bez pozwolenia nie byłam gotowa

Odkrywałam gdzie schowałeś swoje serce

Przejrzyste niebo miłe parkany

Były Tobą

I było mi do nich spieszno

Jak tym ptakom nad łagodnymi wzgórzami

Zobaczyłam chatę z mego snu odległego

Co powtarzał mi me dzieje

W których nie było już nas

Nie szukałam w nich przeto głębi

Lecz zakryte tajemnice

Odkrywane delikatnie jak ten puch na Twoich ramionach

Odwróciłeś się ode mnie

Zarys sylwetki pozostał

Szukałam znaków

Płynących z głębi serca

Nie mojego

Strome zejście nad jezioro

Soczysty las

Mroczny do dziś zakryty

Nie wiem jaka siła nakazała mi dziś odkryć

Jechałam wiec co tchu

Nie zawracając mimo kłód

Wzięłam ryż by uleczyć błyski ciemności

Wtedy ją ujrzałam.

 

Nad lasem, wyjątkowo wysokim i mrocznym

Głębina spowiła jego wierzchołki

Opadał, zatrzymał się by mnie zwabić

Pies zamilkł

Było cicho bez gwiazd

Zobaczyłam tylko znaki

Dawne dzieje ukryte w liczbach

Stały się przeszłością

Twój dług spłacony

Moim cierpieniem.

Zwyciężyłam ja

Splunęłam po dwakroć

Lewym ramieniem

Pies ufny mi, milczał

Damy radę, rzekłam do niego

Zaznacz tylko teren

Posłuszny moim słowom wykonał polecenie

Byłam inna niż wtedy wilniejsza bez łez

Prawą dłonią chwyciłam sprawnie

Wyznacznik drogi w mrocznej mgle

Posłuszne odeszły

Misja zakończona

Odzyskałam Twoją duszę

Dla Ciebie

Za tamte me czyny gdy zabrakło mnie

Gdy duma nie pozwoliła mi zmierzyć się z nimi

Chcę byś wiedział

Że nie są one groźne

Jeśli nie dasz im swej mocy

Ty ją oddałeś i mnie oddałeś

By innej oddać swoje serce

Moją dumę moje życie

To nie świat się pomylił

Lecz tylko Ty.

 

Odjechałam do krainy łagodnych wzgórz

Światła rozświetlały mi drogę

Mroczny las powitał poranek

Nie chce byś myślał, że zabrakło w nim mnie

I dlatego masz mnie szukać

Przeszłam za kotarę

Do jasności i słonecznych wschodów

Tamten las był moim domem

I tamtą krainę pozostawiam Tobie

Liczby na drodze i pytania

O sens wszystkiego wskazały mi drogę

Pies przytulił mnie mocno

Będzie dobrze, polizał czule

Lisy wszędzie ocierały mi łzy

Bo wybrałeś niedorzecznie

Wyborem serca

Tylko dlaczego do jasnej cholery

To ja mam mierzyć się z twoimi Demonami

Które nie są już naszymi skrzatami.

 

Gdy innej oddałeś swoje serce i opiekę

Prawa dłoń, prawe ramię, prawa stopa,

Obolałe wydały ostatnie tchnienie.

 

Misja skończona

Niechaj zatem tak się stanie

Dzieli nas granica

Niedotyku puchu na moich ramionach

Słodkich snów moich poranków

Nie masz prawa wejść do mojego królestwa

Pozostań w swoim

Demony odeszły

Misja zakończona.

Bo opadłam z sił i odkryłam po co byłam.

By uleczyć Twoją duszę

Nie uleczysz Ty dziś mojej

Dzieli nas granica

Zapadła kotara nie cofniesz czasu

By wybrać mnie.
Masz tę moc ?

Spróbuj, czy władasz Czasem jak ja Demonami.

Są mi posłuszne, nie oddaję im już moich łez

Widzą siłę

Zimne dłonie

Lodowate serce moje nie skruszy jego lodu już nic.

Pękło, zamrożone

Bojażnią jest nawet Demonów.

Stałam się silna jak nigdy dotąd

Siadamy razem na kawce na ławce

Na ganku przysiadają się

Proszą o pozwolenie

Zabrałam je wszystkie z sobą

Udomowiłam w polne myszy

Dam je kotom na pożarcie

Choć ładnie tańczą to jednak ten smród

Karze się ich pozbyć mi.

Rozłożyłam miętę

Zwinne koty wpuściłam do izby

Psa na spacer grzybów czas

Nie purchawek, bo te wolisz.

Nie szukaj mnie

Nie masz takiej mocy by zawrócić mój Czas

By mi oddać moje łzy

Zamienić je na słoneczne poranki

Mówisz kochałeś ? I przez chwilę nawet mnie ?

Prawe ramię obolałe bez sił jest bardziej prawdziwe

Od Twoich słów i czynów.

Wynajęłam ogrodnika

Pisać będę Bajki o miłości

Tej prawdziwej

Kobiety, która Demony zamieniała w udomowione polne skrzaty

Tańczą bez muzyki

By umilić chwile swojej Pani.

Mówią, Jesteś Pani Gwiazdą Vega

I choć z Marą kazał Cię się na role zamienić

Wypełniłaś dziś dwie misje.

Żadna Mara Pani tego nie potrafi

I nie ważne jak Ją nazwał

Czasu On Twojego Pani nie cofnie.

Cofnęłaś Pani czas Mary

Spełniłaś swoje powołanie

Oddaj im Pani czyste niebo

Lecz wyznacz szczelne granice

Naszego Królestwa.

Tu nie rosną purchawki

Nie sadzi ich nikt

Rosną rydze dla naszej Pani.

Więc biegnij co tchu, czasu mało Ci ziemskiego pozostało

Pisz ludziom bajki

Jak nas udomowić.

Podpisano

/-/ Polne skrzaty.

  1.    Pani, czy możesz dziś nie wpuszczać kota ?
  2.    https://www.youtube.com/watch?v=JWcKGlf7LCA
  3.    https://www.youtube.com/watch?v=ET1-6Bef9xU