postawiłam świat na głowie

Postawiłam świat na głowie

rzucam pracę piszę wiersze

ktoś powiedział, do roboty

ale prawdę powiem

już mi się nie chce.

 

Szukam męża, znaczy miłość

jak pradawne dzieje przodkiń

w nim kochanka utulenie

bo kobietą pragnę być wreszcie.

 

Siedzę cicho w koc zwinięta

wszechświat posłańców wysyła

i wieści a ja ze snu wyrwana przespałam świt

by mój sen o mężu się ziścił.

 

Maluch rudawy z kotkami się krył

pragnął rodzeństwa brata obok siebie

dwójeczka maluchów przed mrozem schowana

pod kocem zaledwie nocy mróz przetrwała.

 

Ktoś krzyknął – tygrys, gdy dałam im schronienie

pasiaste mocne pręgi w ciemniejszych barwach

uciekał w popłochu nie widząc szklanych okien

otworzyłam mu wyjście i wzbił się do lotu

skrzydełkami nietoperza.

 

Po co we śnie zabijać małe kotki

by odwrotnością przewrotną zyskać na szczęściu

kto wymyślił snu znaczenie i jego dwoistość

pragnienia czasem zabić nie zdołam

zbudź się już czas.

 

Miast siedzieć na łodzi nogami muskając Schie

tarasik w Delft zamieniłam na obrońcę

bezsens tej decyzji okupiłam marzeniem

snem ja jawie i silnym głosem psa.

 

Potrzebuję Ciebie ukochany

byś wyprowadził nas z otchłani na spacer

on zbyt silny dziś dla mnie.

 

Gdzie umknęła mi ulotna chwila

on czy moje wiersze

zatem dwoiście wybieram jego i mnie

zbudź się już czas.