„Podaruj temu, kogo kochasz skrzydła, by mógł latać, korzenie, żeby wracał i powody, aby został.”
Dalaj Lama
* * *
– Postawię ci horoskop chcesz ?
– Co wy wszystkie z tą astrologią powariowałyście.
– To trochę zabawa a może i nie, na pewno pomoże odpowiedzieć na pewne pytanie dotyczące Ciebie. Dokładna data urodzenia, a pamiętasz godzinę ?
– Data z metryczki ale godziny proszę wybaczyć, nie pamiętam.
Spojrzała na mnie przenikliwie, wiedząc że trochę szydzę.
– A w metryczce była godzina ?
– Tak, 4 nad ranem.
Kobieta zakreśliła tajemnicze kółko, wyznaczały trasy ruchu planet, wektory. Powstała tajemnicza mapa mająca być moim życiem przeszłym i przyszłym.
– Życiowych możliwości każdy człowiek ma przynajmniej dwie. Horoskop pokazuje z czym na ten świat przyszliśmy, jakie talenty powinniśmy w sobie rozwijać by pomnażać promienie dane od Stwórcy. Każdy człowiek przychodzi z pewnym darem, ze swoistym plecakiem. Ty dostałaś latawiec, by rozwinąć skrzydła i na nim polecieć, masz bezkres możliwości i jesteś na skraju geniuszu Jednak charakter człowieka określa droga, którą wybrał. Zarówno ta w prawo może być właściwą, w kierunku wielkiego neptunicznego świata, lub w drugą stronę blisko ziemi i twojej rodziny. Wybierzesz obie. Mawiają, że tranzyt Plutona zdziera maski nas wszystkich. Zaś tranzyt Saturna może być solą na wymieciony spod dywanu kurz wszelaki. Sztuką jest rozpoznać kto wróg a kto przyjaciel. Prowadzi Cię Twoja osobista droga, która zmusi cię czy tego chcesz czy nie do konfrontacji z własnym cieniem. Sama podejmujesz decyzje, nikt nie potrafi ci pomóc, dopóki ty sama tego nie zrobisz. Dopiero gdy misja spotkanego człowieka dopełni się, rozpoznasz kim miał być dla ciebie, wówczas zasłona niewiadomej opadnie a wielka zagadka stanie się zaledwie już przeszłością, o której szybko zapomnisz. Ci napotkani ludzie w twoim życiu czasem prowadzeni są przez pewien rodzaj siły, o której istnieniu nie mają pojęcia. Wybacz więc im z góry, jeżeli są ci nieprzychylni. Nie wiedzą co czynią a czynią właściwie lub zostali obarczeni pewnym programem. Czasem złe intencje ludzkie, wymierzone w nas potrafią sprawić, że droga człowieka zostanie oczyszczona, i doprowadzi do upragnionego celu. Lecz z każdego pyłu rzucanego nam pod nogi jeśli potrafimy przeistoczyć go w naszą oręż, lub jeśli on sam będzie pewnym rodzajem oczyszczenia pewnych spraw, wówczas kurz na naszej drodze potraktujemy jako rodzaj pomocy, która przyszła z samej góry. Od ciebie zależy czy się temu poddasz czy wyjdziesz z potrzasku kozła ofiarnego, zmierzysz się z własnym cieniem i oswoisz osobiste demony. Twój raczy Ascendent mówi, że możesz brodzić w mule i tam ugrzęznąć, lecz jeśli zaufasz, przestaniesz wierzgać w tym mule nogami i nie będziesz zrzucała bamboszy z nóg, bo w mule to nic nie da, to woda się uspokoi. Neptun w Skorpionie przestrzega przed zbytnim popadaniem w iluzję i marzeniami, którym lubisz ulegać, ziemska Wenus i ognista Lilith pokazują kobietę, którą chciałabyś być. Kieruj się miłością, byś nie uległa niepotrzebnemu traceniu energii na niewłaściwego partnera. Węzeł północny masz rybi, i chyba on po przejściu tajemniczego trójkąta który tworzą te 3 wodne znaki będzie Twoją drogą, i czysta woda tym razem. Może nie wybierzesz i tutaj zimnego spokojnego nurtu lecz rwisty potok w górę. Oto Twój wachlarz możliwości. Na końcu pojawia się żywioł ziemski, najsilniejszy i jakby coś rodzinnego z nim związane. Ciekawe masz życie moja droga. Gdy przyjdziesz następnym razem mogę spojrzeć na radix męża, jaki wpływ on ma na twoje życie.
Spojrzałam na nią i na jednym wydechu wypowiedziałam z siebie:
On nie dmuchał w moje skrzydełka, każdym słowem, gestem, czynem zdrapywał z nich moje barwy, aż stały się po prostu przezroczyste, bez wyrazu, bez swojej mocy. Nie mogłam dłużej tego znieść, widząc jak mój osobisty puch, odbierany mnie jest karmą dla każdej innej, ja zaś miałam go mnożyć i mnożyć. Skoro potrafił obdzierać mnie w moich piór, zamiast je czule pogłaskać, inne pióra zaś głaskał, to po cóż mi taki mąż, który nie sprawia bym mogła wzbić się do lotu? Aa ja owszem, widywałam ten pył, o którym mówisz, ale miałam serdecznie dosyć bycia kopciuszkiem we własnej kuchni. Wyszedł i nigdy nie wrócił. Jego radix jest akurat tu zbędny. Tylko chcę znać kilka odpowiedzi, na bardzo proste pytania.
Rachela spojrzała na mnie, i dodała.
– Gdy byłam młodsza, byłam identycznym raptusem, jak ty, słońce. – Podeszła do mnie bliżej i próbowała dotknąć mojego czoła, odsunęłam się w popłochu.
– Pierwszy odruch wiele mówi o człowieku. Ogromny lęk masz w sobie przed zranieniem, nie jesteś otwarta i ufna, masz przydługie rękawy swetra, w których chowasz dłonie. Wstydzisz się. Czego się wstydzisz?
Do oczu napłynęły mi łzy, niczym potok bezmiaru małego dziecka we mnie. Ogromna chęć, by mnie przytuliła, bym mogła jak mała istota wszystko jej opowiedzieć. A jednocześnie wściekłość, że odkryła moją tajemnicę.
– A Pani się nie boi? – Zaatakowałam natychmiast. Z delikatnego głosu wydobyłam salwę z karabinu. Natychmiast poczułam ból w okolicach brzucha, ta sama salwa skierowana w nią wróciła do mnie, w chwili gdy ją wypuściłam.
– Widzisz, atakując innych, nawet w obronie, atakujesz siebie. Nazwij jak chcesz, Bóg, kosmos, Absolut, ufoludki dają nam lekcje natychmiastowe, byśmy dbali o siebie, tylko o siebie. Przysłowia mają ogromną moc. Nie czyń drugiemu, co tobie nie jest miłe. Przyznaj się do błędu, lecz nie pozwól na szarganie twoimi emocjami, zdystansuj się do nich. Wykonuj sumiennie swoją pracę, jeżeli ktoś inny popełni błąd, który ciebie dotyczy, nie atakuj go, zrób wszystko, by to załagodzić. Wszyscy żyjemy w świecie ataku i obrony, a gdyby tak raz przemilczeć i zwyczajnie odejść? Spróbujemy jeszcze raz? Teraz jesteś już gotowa na mój ruch – Rachela ciepłymi oczami uśmiechnęła się do mnie a ja stałam nieruchomo w małej kuchni, która nagle wydała mi się wielka, jak dziecko, mała dziewczynka w piaskownicy dla dorosłego a ogromną pustynią dla mrówki. Rachela podeszła ponownie. Wykonała ten sam ruch dłonią. Lecz tym razem byłam przygotowana, pozwoliłam położyć ciepłe palce na moim czole. Ufność.
– Zamknij oczy, powoli, poczuj doznania w ciele. Od czego zaczniesz? – zapytała, nie narzucając niczego.
Dłonie delikatnie wysunęłam z rękawów, powieki drżały, ale dłonie lekko wychodziły ze swej skorupy. Czułam jeszcze drżenie małych palców, w popłochu wysuwanych ku światłu. Dystans nas dzielący był niewielki. Kobieta stała w bezpiecznej dla mnie odległości, na tyle bezpiecznej, nienarzucającej się, a jednak stałam w swoistym kole jak pies na łańcuchu. Miałam przestrzeń dla mnie, obręb mojej wolności był zarazem ogromny i maleńki. Świadomość, że to tylko w mojej głowie a właściwie w moich emocjach rozgrywał się dramat lęku, bojaźni, zaufania, tęsknoty i płaczu o wszystko.
– Dziś zaopiekujemy się twoimi dłońmi, dobrze? – zapytała, gdy na chwilę otworzyłam oczy.
Spojrzała w nie głęboko. Patrzyła tak długo, aż poczułam ufność i bezmiar ciepła z nich płynący.
– Nie chowaj ich już, tylko obserwuj, co się z nimi dzieje. Jak reagują na świat, tak dobry jak i zły.
Nagle przeszył mnie dreszcz po całym ciele. Ciało bezwiednie podskoczyło a głowa wydała jęk. Powieki zaczęły mocniej drżeć.
– Ciiiii – uspokoiła je głosem i dotykiem. – Przyjdź jutro, gdy będziesz gotowa.
– Jak zaczyna się droga? – zapytałam. – Jak mam poradzić sobie z życiem?
– A, droga? – zaśmiała się. – Droga rozpoczyna się zwyczajnie – dodała – gdy wstaje świt.
Dopiłam herbatę, pogłaskałam kota, wstając od stołu wiedziałam, że tu wrócę, po poradę jak żyć, by za trzydzieści lat moja twarz wyglądała jak jej, pogodzona z życiem, radosna, spełniona, refleksyjna, nad wyraz pogodna.
debiut literacki z roku 2016 r. w 21 odsłonach.
„Nueve” (pierwsza część trylogii)
autor : Dorota Olpeter
na okładce akwarela Adama Papke, Przed Burzą
(planowałam wypuścić w odcinkach tylko odsłonę pierwszą a kolejne w druku wraz z nagranym audiobookiem, jestem też na zupełnie innym etapie życia, obecnie piszę losy Racheli w drugiej części, nie jestem zupełnie obecnie przekonana, czy tamta historia ma większy sens, może jedynie jako droga dla innych kobiet i odpowiedź na wiekuiste pytanie, jak poradzić sobie z żałobą po kimś).