Zatańcz ze mną Milo.
***
W różnych stanach emocjonalnych piszę różne listy. Był więc list do Edwarda Stachury, jako odpowiedź na jego „List do pozostałych”. Umieściłam go w mojej pierwszej powieści.
Jechałam wiejską drogą, zastanawiając się co dalej z moim życiem zawodowym.
Powinnam wymienić szkła do okularów by nadal widzieć co tłumaczę ale najpierw trzeba zapłacić miliardy rachunków. Na szkła nigdy nie wystarcza, zadbać o siebie i tylko siebie, gdy ważniejsza jest jednak tresura psa, bo pławiąc się w bezmiarze mojej miłości przejął kontrole w sprawowaniu opieki nade mną i rzuca się już nie tylko na sąsiadów, koty, pobliskie psy. Śmieciarka już nie wystarcza, jedynie ksiądz nie bał się psa. Za cel obrał sobie każdy nadjeżdżający samochód. I tak zamiast nowych szkieł poszliśmy z Bergusiem na tresurę.
Był piękny słoneczny poranek, gdy jadąc inną drogą w kierunku innym niż zazwyczaj, chcę wrócić być może do nauczania, za miód i jajka zanosić pod strzechy wiedzę o przydawce rozszerzonej, i chyba wtedy los sprawił, lub zwykły brak zasięgu, że przełączyłam stację, na dotąd mi nie znaną. Fajny wywiad, fajny głos, fajna piosenka tego głosu w tle i pamięć z zamierzchłych czasów, że Elvis jednak może żyje w innym wymiarze rzeczywistości, pierwsze perfumy zaś była to Priscilla, więc czemu by nie ?
Opowieści o kolorowych legginsach i jaki wpływ miały na zawodowe życie człowieka. Lecz czegoś zabrakło, by marzenia o sławie zostały spełnione. Zrealizowany na jednym polu, z możliwościami szerokiego talentu realizacji w innych sferach wysyła w świat zaproszenie w postaci piosenki.
”Zatańcz ze mną” i prosi kobiety o feedback.
Styl mój ulubiony bo lata 20-ste, aranżacja też niezła.
Sama uwielbiam nosić legginsy, może w męskim wydaniu niekoniecznie, ale na scenie i owszem, czemu nie. Wybrał inną drogę by rozwijać się zawodowo, i chyba chciałam sprawdzić, czy śpiewając o tym o czym śpiewa kieruje się lansem czy jednak płynie to z głębi serca.
Nie napraszam się sama, choć w wielu innych przypadkach wysyłałam moją powieść i fragmenty drugiej w świat. Skoro Nowozelandczycy bóstwa do których się modlą traktują na równi sobie, uważają je za sobie równe, żyjące tylko w innej rzeczywistości lecz kierujące się podobnym patrzeniem na świat, postanowiłam napisać do artysty który prosił kobiety o feedback na swoją piosenkę, w wywiadzie mówiąc o innej, innego artysty, akurat na popowych top listach, która jest też moją ulubioną. Chciałby zostać artystą popowym mając predyspozycje do niezłego musicalu. No tak, feedback był, lecz ja feedbacku nie otrzymałam, na moją propozycję. Brzmiała ona : zatańcz ze mną Milo, i nie dlatego, że główny bohater mojej powieści przez przypadek a może i nie akurat takie otrzymał ode mnie imię, ale być może pisane jest nam się spotkać na scenie.
Więc właściwie odpowiedź otrzymałam. Artysta, za wzorem swojego poprzednika z hrabiowskim herbem, który nie opuścił Polski w czasach wojennych, a jego piosenka akurat na innej stacji pobrzmiewała, chce być przez kobiety wielbiony pozostawiając je jednak bez odpowiedzi na jego własną prośbę o feedback.
Jeżeli kobieta, bo o mnie tutaj mowa, a czuję się nią w pełni, odpowiada artystycznie na artystyczną prośbę o feedback, i też o fedback prosi, nie otrzymuje jednak żadnej odpowiedzi, jak w starym kinie, słucha trzeszczących winyli i idzie w kierunku dawno dawno temu w Ameryce, chyba to grali.
Amen.
PS. pieśń o tym jak Milosz nie zrobił musicalu.
AD. 2018 ( chyba grudzień )
akwarela Elena Mikhaylova