Wyszłam za maż, zaraz wracam. ***
taki mini esej napisałam kiedyś, do tamtych zrękowin nie doszło, ona poznała potem uroczego Włocha, którego strzeże jak oka w głowie, on zaś chyba zrobił karierę naukową, i chyba wszyscy są szczęśliwi. Pisząc powieści lubię wczuć się w rolę, odczuwać emocje, obserwować świat i własne odczucia. Wybaczcie, musiałam ubarwić moją bohaterkę, zapomniałam już kompletnie jak to jest być szczęśliwą mężatką i jakie emocje nami władają przy wyborze potencjalnego partnera. Podobno przyciąga się swoje marzenia, wpadnijcie wszyscy latem na wesele, czerwiec to mój ulubiony miesiąc może być też sierpień, w nazwie miesiąca musi być koniecznie r, może na kocią łapę ? No bo nazwisko takie cudne, a nie chciałabym całe małżeństwo kłócić się o takie detale, jak jego nazwisko nosiłaś a mojego nie możesz ? Bo cholernie zazdroszczę sąsiadkom wspólnego ogrodowania z chłopem u boku. tak że za wszystkie życzenia serdecznie dziękuję, na serio bycie nie bycie mężatką akurat w naszym polskim społeczeństwie ma ogromne znaczenie dla odbioru danej osoby przez społeczeństwo, kobieta samotna, samotna z dzieckiem, z dzieckiem bez męża, z dzieckiem po mężu, z orzekaniem o winie bez orzekania o winie, on ją rzucił, ona jego rzuciła, a moim marzeniem jest po prostu, bym była wyluzowana jak moi sąsiedzi, z żoną bez żony. Hiacynty mi zakwitły, idzie wiosna, na szczęście, bo zimy na tym rowerze nie przetrwam. Więc zmykam spisać JEJ dzieje i ubarwić pierwszą część. pozdrawiam wszystkich i jak nic zapraszam latem
PS. to może dwa, pierwsze w czerwcu a drugie w sierpniu, bo jak nic musi być wiejskie z chochołem przy sianokosach, wtedy i ogród barwny i wszystko dojrzewa. a i wszystkie w pantofelkach albo trampkach, w kwiecistych sukienkach, bawimy się. O ile przetrwam zimę to listę gości już mam, więc można się dopisywać
” dla wszystkich starczy miejsca, pod wielkim dachem Nieba”.