Dziennik z roku podróży

Zaczynasz przygodę skromnie, prawie niewinnie, z dzieckiem w klasie maturalnej kupujesz domek do tzw. szybkiego dokończenia, podobno wystarczy włożyć 30 tys, odkładasz więc przezornie 35, wystawiasz przed dom ten oto telewizor, nie będziesz przecież mieć czasu na Samych Swoich, wysyłasz info w świat, dla rodziny w Ameryce, jeszcze bez płotu kombinujesz co dalej, Po latach prób i błędów, gdy na samą hydraulikę wydajesz te wspomniane 30, ale masz plany i marzenia, i pole czegoś, czego nazwy nawet nie znasz a mylisz z dziewanną, choć okazuje się być nawłocią. Więc organizujesz nieskazitelną linię kredytową na koncie biznesowym, wszak jako przedsiębiorca z 20 letnim stażem, niejeden remont już przeżyłaś, dasz radę, dwa odgruzowane biura w stylu włoskim, masz wizję i pasję, masę genialnych gadżetów a to z galerii, którą tworzyłaś dla przyjaciół artystów ,a to indyjska kanapa z palisandru z dziurą wielką jak Rów Mariański, ale tapicer dał radę, wosk podkreślił jej walory, to to coś w stylu marokańskim, jakiś latający dywanik, który przyleciał z dalekiego Kaszmiru, zawinięty tylko w gazety, masz plany, wszak kociarnia o której napisałaś bajkę potrzebuje balkonu, dwie dotychczasowe grządki za oknem czwartego piętra nie są w stanie pomieścić twoich ogrodowych pomysłów, dobrze, że masz klon za oknem, i nagle komuś mieszkającemu za Kanałem La Manche, nawet nie oceanem, zdecydowanie dobrany odcień Ticurilla musiał się nie spodobać, gdyż zamiast upajać się sankami i górką, odbierasz obfitą korespondencję, i nie żeby były to pisane ” pisma procesowe na odpierdol” wszak teoria głosi, ba nawet nie teoria, ale poparte dowodami przeprowadzone wnikliwe śledztwo, dusze przed przyjściem na świat umawiają się, jakie lekcje zamierzają wspólnie odrobić. Chyba tak musiałam skamleć byłemu jaśniemałżonkowi, że mam dosyć pracy odtwórczej tłumacza i chcę być artystą na miarę trzynastozgłoskowca, iż postanowił mi w tym pomóc.
Bez tej cennej jakże lekcji prozy życia, gdy w końcu masz szansę zaistnieć jako prawnik amator, wszak do tej pory jedynie biadoliłaś, tłumacząc pisma prawnicze, bawiąc się słowem, masz szansę wykazać się w drugiej części powieści. Los sam podrzuca Ci pomysły, zagryzając marchewkę, pieląc w burakach, przegryzając to rucolą, mimo wszystko a może właśnie przez to, wstajesz podnosisz się, zakasujesz rękawy, i już po czterech latach w domku pod lasem, gdzie sadzisz własne grzybnie, już wiesz, że to był ogromny błąd tak beztrosko pozbyć się tego telewizora.
PS. kiedyś to zdjęcie zatytułowałam : dla rodziny w Ameryce ❤
Wieś pod leszczynami, dnia 6 czerwca 2021 r.