dla MM 40 dni

akwarela Małgorzata Mikołajczyk
akwarela Małgorzata Mikołajczyk

pierwsze słowa pocięły niebo

jakby nagle słowik rzekł

jabłka spadają gdzies

tonem zwykłym głosem żwawym

nie wiedziałam czy te słowa wywołały to co czułam

to nie słowa lecz ta moc tajemnej zasłony

niby jesteś, niby nadal mogę dzwonić

w uszach szumią wciąż Twe słowa

i Twój głos szyderczy lecz nigdy dla mnie

gdy o innych prawisz dodając pieprzu do ich poskładanych wzniosłych rymów

były światła na rowerze, gdy odeszłaś już na zawsze

zostawiłaś mnie z dialogiem

który pisać Ci kazałam

Melody napisz, napisz to, pośmiejemy się razem

i ta droga w lesie wtedy zagubiona

i Twa wolność przy mnie wyrażona

przecież zawsze będziesz obok

silna, nawet tak odeszłaś,

słabe ciało lecz Lwie słońce

wygrzewane na piasku za domem

niczym wydma a za nią morze

w naszych myślach zawsze było

i Twój śmiech, szybkie słowa na krużganku

gdy sardynki przedrzeźniałaś zlepek słów nie będącym życiem

te frazesy innych ludzi

migały światła, i nagle muzyka

nuta z piasku na arenie

gdzie ktoś inny, inny bohater odchodził dając wskazówki

tak odeszłaś Ty, grzmotem,  w dniu mego urodzenia

w nieskończoność, bo rano jeszcze rozmowa

o innych, którzy odeszli by tym co zostali przekazać ich wieści

Twój warkocz błyszczał jak rdza na słońcu

potem stał się blady lecz Twe serce waleczne sardyniczne i mądre

miałam dać Ci siłę, to Ty mi dawałaś

i te światła na rowerze, co mam robić

i już wiem, że tam jesteś za zasłoną lecz obecna

z silnym głosem badź waleczna

zostawiłaś mi swe listki

i cienkie piórkiem malowane płatki

wypiję herbatę zapuszczę Melody

i ta piosenka z rana, ciągle przez nas słuchana

tyle marzeń, tyle wspomnień, i wielkiej chwale

śmiech do łez na tej wydmie

że tam morze

grzmotem wody Bóg Cię zabrał

tego chciałaś ? w głębi duszy ?

sił nie miałaś, lecz walczyłaś

jak ten lew i tak odeszłaś

z pasją, fleszem, we śnie przyszłaś

drwiącym głosem tak mi bliskim nakazałaś

zmień swą twarz, dla nich nie warto być smutną

śmiej się mała, wymarz swe bruzdy

odetchnij głęboko a ja dam Ci siłę

gdybyśmy znali smak ósemki wcześniej

ten przeczuwany mocny

może by słów innych padło więcej

może to morze za wydmą na siłę jak dzieci

urzeczywistnić chciałybyśmy już zaraz

by mieć wspomnienia o falach nie wydmie

i morzu w marzeniach

to chyba dlatego grzmot mi Cię zabrał

bo była pora byś silna była i siłę mi dała

słucham Twego głosu na tych światłach na rowerze

będę silna obiecuję

 

Twoją drogą kroczyć będę

i nazywać po imieniu

gdy ktoś kolory myli dzielnie

nadając słowom swym znaczenia

głupkowatego, które tak Cię drażniło

widziałam twarz jego, Twojego Anioła

czuwał pod koniec ? z purpurą będzie przy Tobie zawsze

będę go strzegła, bo nie ma już Ciebie

we śnie doń powracasz

lecz tutaj wśród ludzi samotność i twarz jego taka znajoma

jakie to dziwne, że ludzie na przekór sobie idą droga nie swoją

dla siebie jednak zostawiając wolne miejsce

by Anioł mógł obok być juz na zawsze

znalazłaś sposób by tego dokonać

wybrałaś wolność by demona pokonać

tam jesteś silniejsza tam twa moc większa

w nieskończoności spotkam Ciebie lecz nie dziś

wzmocniona o zero siła Twego głosu

bym jak mróweczka zadawała pytania

lecz rozważała je dokładnie

by nie tracić czasu na nic nie warte swary

lecz pytać mądrze by Twój czas tu w przedsionku wykorzystać cały

by niczego nie żałować, dopisałam teraz

te pytania których tyle

teraz czas na nie nadszedł właśnie

przychodź do mnie o 4 nad ranem

czas Twój wzmocniony tym kołem

ile zostało ? niewiele

potem znikniesz we mgle na zawsze

więc w sen dziś zapadnę, byś mi tarczą była jeszcze

przed atakiem innych,

bym uników się nie bała i mą wartość pielęgnowała

złote runo tronem Twym, byś mi drogę wskazywała

jakiej szukać mam miłości jakim głosem ją przyzywać

niczym słowik a nie harpia

zamienione dziś te krajobrazy

ludziom mącić mają celnie

by nie stracić siebie całej

przywoływać będę Ciebie i tę twarz Anioła Twego żeby wiedzieć czym jest miłość

jak ją mierzyć, jak on kochał i jak Ty kochałaś.

słodkim tańcem tuż nad ranem powitamy się uśmiechem

jednym słowem gestem rdzą

bladym różem gdy popłyniesz niczym spokój

który bije z Twojej aury

to zostało mi na zawsze, i to co przy Tobie czułam.

Toruń, piątek, po południu, zima jeszcze była. 2015