ten moment, gdy wstajesz rano
w lodówce pierś z kurczaka i pomysł na danie w pięciu smakach
żadna przyprawa Ci nie pomoże kurczaku faszerowany antybiotykami
gdy Człek odkryje smak warzyw
znacie to uczucie ?
w lodówce zawsze mięso
a raz odkryty pasztet warzywny o milionach smaków
nawet nie wegetariański tylko czyste soczyste VEGE
da wolność kurom hodowlanym
sam odskoczy od białego widoku tabula rasa
i szeregu niemych twarzy
dusza katowana tanim mięsem
soczystym mięsem
krwawym mięsem
czy zimnym mięsem
gdy kotara raz opadnie już nigdy nie wrócisz 😉
Kotara opadła z wielkim hukiem dzisiaj rano
po wczorajszej kolacji pozostał błogi smak w jelitach
on odżywiają się smakiem imbiru dodanego soczyście do garnka warzyw
potem chili z rana jeszcze nie kakao lecz tylko wody z miodem
ale gdy zaufasz tak w pełni
Twój horoskop rozwali Ciebie Twoim własnym ASC
u mnie w delikatnym raku, ten jak wiadomo chadza bokiem
gdzie Mars ma swój domek schowany w skorupce raczka
czeka na Wenus w Skorpiona też wodne żyjątko
kto atakuje ? Raczek czy Skorpion
oenowy przeplataniec
Ying i Yang
kobiecy Mars i męska Wenus
w przeszłości tak pragnęliśmy miłości
że należy z tego miejsca przeprosić dawnych bohaterów
za nasz upór niebywały
wszak mówiły mi wasze filary
że to sen mój jest tą marą
trawa za oknem bardziej zielona
niż moje drzewo własne z jemiołą
wolałam sztuczne drzewko na święta
od moim samotna od chwili poczęcia
człowiek zniesie wszystko nawet odda sosny
by na tę chwile zaznać miłości
a gdy obiecana i odbierana
niczym modliszka z ust jaśnie Pana
nie czeka na zaproszenie
aż się synuś wybawi w stolicy
niczym Holmes sama wszystko sprawdzi
czasem wiedźmy rodzinnej pomoc się przydaje
przepraszam za mój upór i obietnice
dochować ich dziś nie mogę
bo czeka na mnie Ż Y C I E
co królem moim jest gdy losowi zaufałam
ten moją piosenkę puścił mi z rana
Twe serce nie jest Twym więzieniem
nawet gdy obietnica okazała się Twą własną zgubą
proszę zwolnij mnie z niej teraz
sukces Jowisza Cię czeka gdy uczciwość Twa zagości
uczciwie dałeś mi kosza
teraz uczciwie przyznam miałeś rację
serce uwolnione nauka nie poszła w las
chciałam bronić słabszych co przy mnie siłę własną mieli odnaleźć
trudno jednak nie zaufać intuicji
gdy raz kozła jak z tej bajki zobaczysz z brodą
nie da mleka Ci koziego
nawet w sukni i przebraniu
za woalą pioseneczek co odbiera Twoją siłę
moc mą dla siebie tylko trzymam
lub inaczej
by dotrzymać obietnicy
i zaufać Ż Y C I U
bo jeśli ON to ŻYCIE mnie zdradzi
siłę wielką trzymać muszę
żadne brązy nie pomogą 😉
na wkurwioną moją duszę
mars się schował czeka grzecznie
czy na Wenus ?
nie mój Boże
na Jowisza co rozległy moją Wenus z Lilith porwał
by pod wodą sił nabrała na to życie obiecane
gdy poczułam dzisiaj z rana że wystarczy wyjść z koziego rogu
by wojskowy MARS na arenie wsparty domem 8 Saturna
umocniony Plutonem w 4 ascendentki z na przeciwka
rozwalił merkurialnie to całe towarzystwo
i pofrunął by Smokowi małemu dać MOC
miliardów Słońc, wzmocniony Plutonem wodza na szachownicy
co projektuje te świetliki szybkie
by drogę MU oświetlały
no dobra, niech się chłopak bawi
i myśli że ma władzę
zwabiliśmy się oboje na sam środek pajęczyny
zjedzmy razem więc śniadanie
ja twym pajączkiem Ty moją muszką
lub odwrotnie jak wolisz zmiana opozycji
w ścisłą konjunkcję, moja wszak mocniejsza
Strzela Księżycem na twe czoło
na Wprost,
nic z flanków
kot rozłożony na stole kuchennym
kotlety imbirem doprawione
zamiast kominka centralne
choć jeśli się postarasz
otwór 14 na komin się znajdzie
stary wileńki dom mój profesorów z Wilna
pociąg zrobił przystanek na wodę w Toruniu
miast do Gdańska tu DOM znależli
vilin znaczy czarodziejski i wileńsko silniejszy
moc 19 co drogę utkała
w mej samotności z kuchni listy do Ciebie pisała
odpowiedz mi zatem czy zaufanie me mi przysłuży ?
sny były niespokojne, wrogowie moi w domu wileńskim są także
już wiemy, że szlachta ma swoje zasady złote i wie jak dbać o wszystkich wokoło
nie ufaj ludziom co oczy mają zimne
jak mrówka do komara snuć petycji nie będę już
komary z Mary niczym chmary niechaj odlecą do krainy wiecznego lodu swego
sierść wilków polarnych niczym igły sosny
proszę by odeszły w pokoju
i z mego życia, bo miejsce szykuje na listy o NIM
co kodem gwiaździstym z szeregowego marsika w ataku
przywrócił mu jego blask i pokazał naturę
blisko Wenus jak wiadomo ma dodawać jej blasku
by zamiast ziemniaków i schabowych
pietruszkę kroiła i z natki soczek piła
życie w nerkach popędzone
stoliczku nakryj się.
Kotek oczy zmrużył prawie w Sfinksa zamieniony i zagadki powie
ogon mruczy, z pawia czy lwa ?
prawo czy lewo mam ułożyć ogonek ?
koci grzbiet zrób młoda damo i nakrywaj już do stołu
goście jadą czy z daleka ?
zawinęła się dziś ta ma rzeka, zobaczysz o zmroku jedź przez most światła będą
tam po lewej jest mój dom
czarodziejski psiejski dwa koty strzegą jej alkowy
nie bój się, razem damy radę całemu światu
powiedz mi tajemnice swe i marzenia lecz te skryte
nie bądź proszę rycerzem na krużganku
bo Cie z niego strącę lub niechcący zmącę
spójrz wraz ze mną na wprost dokąd wiedzie nas nasza droga.
Nie obiecam Ci zbyt wiele
moja dłoń i pomysłów moc.
Toruń, dnia 10 października 2016