Paryżanka – mój cień

Zastanawiam się od jakiego czasu, komu bliżej Boga, Diabła.

Droga do głębi człowieka i spojrzenie na własne demony, może nie tyle oswojenie się z nimi co zaakceptowanie ich a na pewno pokonanie własnego lęku przed nimi pozwoli na oczyszczenie demona w nas.  Ominę środek i przejdę do meritum.

Wybieramy, to jest pewne, wybieramy przyjście na świat. Wybieramy dom, w którym mamy się urodzić, kraj, rasę, mentalność, okolicę aż trafia się rodzina. Jak wieść gminna niesie i tutaj jest wybór. Wybory są zawsze dwa, który dom, która rodzina które życie.

Twardziele wybiorą dwa różne życia w dwóch różnych domach, z różnymi rodzicami, o różnej mentalności. Tylko geniusze. Jak to się dzieje? Ano normalnie.  Wybierze dom w którym rodzice nie kochają się, więc tak naprawdę wybierze dwa domy dwóch różnych osób. Można by podążyć za tym wątkiem i dojść do sedna, że dusza czy plemnik czy jajeczko wybierze kobiecą macicę, której zabrakło z jakiegoś powodu miłości. Jest miłością dla niej.  Przyjdzie na świat jako dziecko, które ma swoich rodziców nauczyć miłości, kochać ich, by pokochali siebie.

Przyjmując wersję hologramu, i kolejnych zasłon … szukałam Boga we wszystkim. Chrześcijaństwo, Buddyzm, Szamanizm, Gnoza, Wolna ludzkość, szukałam Boga bo … szukałam miłości mężczyzny. Dziewczynka szuka jej od zawsze.

Ludzie z jakiegoś powodu uważają się za ważniejszych od innych.

Każdy człowiek ma swoją drogę, którą wybrał. Każdego z nas trzymają kody. Dokonujemy wyboru, nikt nas do niczego nie zmusza.  Jednak gdy zaczynamy być guru dla innych wówczas przemawia przez nas najcudowniejszy grzech : próżność.  Na drodze widzimy znaki, wystarczy je tylko w lot łapać i odczytywać. DO tego potrzebna jest ogromna uważność.

Ale najpierw były :

wiersze o miłości, książki o Indianach, „Ferdynand Wspaniały”, „Szklany klosz” i seria miłosnych książek. Potem pojawia się seria zabawnych, śmieszne filmy i śmieszne skecze.

Gdy pojawiają się obowiązki, rodzina, praca, dom nie bardzo jest czas na czytanie, a już na pewno nie beletrystyki. Ja go nie miałam i nawet chęci. Zaczynają się bajki dla dzieci, seria książek z cyklu rozwój dziecka do 3 lat, problemy przedszkolne. I tak koło się zamyka aż dochodzimy do książek o duchowości. Pojawiły się one gdy zabrakło flirtu w codziennym życiu. Przecież nikt mi go nie zabronił, prawda ? Zawsze można zmienić partnera obok, jeżeli nie ma już miłości.

W moich poszukiwaniach doszłam do jednego wniosku, schemat zabija spontaniczność, ale to schemat jest tym, co pozwala nam trwać i nie zagubić się.

Do dziś rysuję na kartce papieru, schemat. Ja akurat gwiazdki, pięcio- i sześcioramienne. Inni trójkąty czy kwadraty. Ludzie wyrwani ze schematu rysują abstrakcje.  Więc idąc tym tokiem rozumowania to schemat odbiera nam miłość a wówczas sięgamy po duchowość.

Wychodzimy z roli ofiary czy kata, czasem z obu ról. Zagłębiamy się w sny, które mają uporządkować nam nasz los. Dokonujemy pewnych wyborów, ale nie zawsze są to wybory nasze. Zagłębienie się w swój cień pozwala odkryć demony w nas, stworzone przez nas samych. Dosyć długo sądziłam, że na świecie są Demony ale Bóg mieszka we mnie. Skoro więc odrzuciłam Boga jako Stwórcę siedzącego w Niebie a założyłam, że Demony jednak istnieją  i zabierają mi moją miłość, bym pogrążona w niemocy nie mogła być szczęśliwa, tak zagłębiłam się w duchowość, która stała się dla mnie samej demoniczna. Odkąd pamięta bałam się czarnego koloru, a moje ciało reagowało psychosomatycznie na jego widok, czułam jego zapach. I bałam się śmierci. Dziś śmierci się nie boję, bywały momenty, że bardzo chciałam umrzeć, lecz obowiązek, gdyż jestem mamą, kazał mi tu pozostać. Umierałam więc wielokrotnie mentalnie. Umierałam z braku miłości, miłości mężczyzny. Nie wynikało to z tego, że nie było chętnych czy kandydatów do mojej ręki, lecz z faktu, że miłość odczuwam na poziomie głębokim. Właściwie to głupoty piszę, brakowało mi bliskości i porozumienia fizycznego z kimś kogo kocham. Gdy pojawiała się taka osoba wchodziłam w to cała, ze wszystkim co jest we mnie. Bez zabawy w udawanie. Bez gry wstępnej. Uważałam ,że gra wstępna do totalna strata naszego czasu. Byłam w tym bardzo zerojedynkowa. Albo chcę albo nie chcę. Zazwyczaj uciekali w popłochu a moja kobiecość była przez nich miażdżona.  Wtedy pojawiały się kolejne pokłady duchowości. Aż odkryłam mój cień.

Skoro Bóg jest we mnie to musi być we mnie i Demon. Nie jest on czymś zewnętrznym.  Gdy cielesna miłość odchodziła bardzo chciałam go zatrzymać, kompletnie nie słuchając jego słów. Potrzebował przestrzeni jak ja potrzebowałam  wygadania się. Wypłakania, wyryczenia, duchowych uniesień. Napisałam nawet powieść, na ponad 400 tys znaków. Zagłębiłam się w moją duchowość tak bardzo, że chciałam nawet założyć blog i doradzać ludziom, jak mają odszukać swój własny cień. Chociaż nie. Nie do końca tak jest, ponieważ od zawsze stroniłam od różnorakiej ludzkiej energetyki tej duchowej, duchowych uniesień, w kole rozpaczy. Taka jest religijność, masowa. Więc pisanie bloga też jest masowe, potem trzeba odpowiadać na komentarze. Od zawsze wiemy, że na psychologie idą osoby najbardziej potrzebujący pomocy.  Sama ich szukałam, wielokrotnie, nie zdając sobie sprawy, że często ktoś coś przerabiał na mnie.  Wyszłam więc tak z religii jak i zaklętych kręgów wspólnoty wszelakiej.

Jestem fanką astrologii, i jakiś czas nią pozostanę. I tutaj znowu zaczyna się dylemat.

Skoro w dniu narodzin otrzymałam horoskop, geny, karmę i inne otrzymałam je od kogoś. Zatem Bóg istnieje i istnieje Demon a ja jestem biernym pionkiem tej zabawy.

Odrzuciłam więc tak jednego jak i drugiego i wzięłam spawy w moje ręce.

Skoro Demon zabrał mi miłość tej konkretnej osoby, która odeszła lub tylko oddaliła się chwilowo, więc jeśli go przegonię a zawołam Boga, wówczas miłość wróci, ten, konkretny lub jeśli był toksyczną iluzją to inny, dla mnie właściwy. Tylko czy był toksyczny dla mnie, skoro mówił, że mam w sobie Demona, z którym on nie chce mieć nic wspólnego ? Skoro chciał przegonić własne Demony ? Może to zatem ja byłam toksyczna dla niego.

Więc tutaj znowu pojawia się Bóg. Schodząc głębiej do mojej jaźni i analizując sny pojawia się mały obłęd, z którego wyjść można tylko czerpiąc radość z codzienności.

Gdy pukasz do drzwi a one są zamknięte denerwujesz się, ale możesz pójść dalej. O wiele gorzej mają Ci, którzy dylematów mają zbyt wiele i zbyt wiele możliwości. Pojawia się również wówczas Demon,  którego należy z siebie wypędzić i usystematyzować to co nas otacza. Wpadamy więc w system, który jest wyzwoleniem z chaosu. Obecnie prowadzę 3 różne działalności i jestem mamą na pełnym etacie. Ale rzucam wszystko jeśli pojawi się ON. Znika cała duchowość, poskromienie własnego cienia, mantry i mandale, schematy i rozważania, kręgi religijne i rytuały szamańskie.

Po latach tułaczki przez różne religie, filozofie i wyznania zobaczyłam, że astrologia jest wyznacznikiem swoistym znakiem nieba, los człowieka zapisany w radiksie, w magicznym kółku z dnia narodzić. Ledwo to liznęłam, i nie zaufałabym temu na tyle by próbować astrologicznie odczytywać przyszłość. Badałam aspekty buddyjskie i chrześcijańskie, szamańskie i słowiańskie. W horoskopie najważniejszy jest Saturn, planeta pokolenia i rodziny. Stamtąd pochodzimy i rozprawienie się z tematem rodziny pozwoli nam na pokonanie wszelkich przeciwności losu, gdyż nie są one przeciwnościami a jedynie naszymi rodzinnymi uwarunkowaniami.

Odczytywać astrologię powinno się jednak tylko samemu. Wielokrotnie z ciekawości czytywałam żywot człowieka zapisany w jego kółku. Ponieważ dróg człowiek ma kilka może usiąść obok rodziców lub polecieć w świat, a wszystko to jest uwarunkowane nie tylko nami lecz ludźmi, którzy są obok nas, naszymi dziećmi, mężami, żonami.

Zbadałam mój horoskop bardzo wnikliwie. Szłam przez numerologię i chwilę pobawiłam się tarotem. Wszystkie te magiczne sztuczki, kody numeryczne są dziełem Demona we mnie, który odczytuje mój strach lub moją nadziej . Każda mantra wypowiadana jest kodem, który ma nas trzymać. Jeżeli przyjmiemy, że każdy człowiek jest równy jak ziarenko na pustyni wówczas nie ma znaczenia numerologia. Jeżeli przyjmiemy, że każdy człowiek jest indywiduum i każdy inny jak linie papilarne, wówczas nie ma znaczenia odczytywanie z kart tarota czy innych dziwolągów. Ponieważ trzyma nas strach i to on przemawia przez ludzi. Przemawiał przeze mnie. Odrzuciłam więc lęki a zajęłam własnym ciałem. Demon w nas jest tak silny, że odbiera ludziom miłość, byśmy poprzez jego karty pytali o naszą drogę.

Tak więc odkryłam moją drogę. Powrót do korzeni i bliskość ziemi.  astrologiczne kółko pokazuje dwie drogi, przynajmniej dla mnie.  A nawet trzy. Czasem czułam się, jakby ktoś dał mi w jednym konkretnym czasie kilka żyć do przeżycia. By to ogarnąć musiałam wejść w schemat, chaos rozwalał mnie całkowicie.

Pobudka, śniadanie, pisanie, ćwiczenia, praca, obiad, zakupy, dom, i tu powinna pojawiać się przyjemność, na którą nie ma miejsca, jeżeli człowiek pogrąża się w …. wpisać dowolne.

Jedyną drogą do wyzwolenia się z demona próżności jest świetna zabawa życiem oraz miłość pomiędzy kobietą a mężczyzną. Zająć należy się tylko sobą.  Chociaż i tutaj wyczuwam w sobie syndrom gurowania.  😉

Można jednak to wszystko połączyć, codzienność, bliskość, rodzina, dom, i duchowość zaklęta w zupie i filiżance kakao na śniadanie.

Schodziłam do podziemia cienia mojej duchowości a tak naprawdę szukałam akceptacji, gdy znalazłam ją w sobie dla mnie samej, dla jedynej przeszkody, by oswoić się z moim Cieniem, potrzebowałam akceptacji, że szukając schematu pogubiłam się w moim chaosie ale próbując go uporządkować wpadłam w schemat, który okazał się być moim wyzwoleniem.

Ponieważ zauważyłam, że mam potrzebę wypowiedzenia się z silnym akcentem na akceptację mnie, piszę to a w życiu zajmuję się sprawami przyziemnymi.  Dyskutując nie jestem akceptowana,  ponieważ nie mam wyrobionej marki, bo ludzie nie chcą dyskutować, bo wolą poczytać kogoś mądrego niż dyskutować o istnieniu lub nie istnieniu Boga. Ponieważ mają do tego prawo ja mam prawo do unikania samozwańczych guru. Całkowite odrzucenie duchowości przy jednoczesnym  zadbaniu o miłość mężczyzny pozwoli poskromić Demona we mnie.

A dla tego, który drogę do mnie zgubił, mając dwa lata zrywałam orzechy laskowe z dziadkiem Adamem.

To moje pierwsze wspomnienie.

 

smacznego życia.