mój majster to jednak miał w jednym rację, zawsze kombinuje jak koń pod górkę, na zasadzie prób i błędów, zamiast sprawdzony sposób. Pozazdrościłam kiedyś Beacie Garrett świetnej przecierki na drzwiach, dokładnie pamiętam, że był to biały wosk, lecz ja musiałam oczywiście kupić za namową pana ze sklepu jakąś dziwną farbę pudrową, na to teraz trzeba będzie położyć matowy lakier, pędzel, sprawdzony sposób na gąbkę, jakoś to wyszło, z tego wszystkiego nocka zarwana, albo za dużo kawy albo zwyczajnie to malowanie drzwi mnie wykończy, ludzie o 5 do pracy jadą, więc długo nie myśląc też o 5 drzwi kończyłam, Słyszę jakie głosy, czyży to Stefan malutki, czyli udomowiona mysz tak wcześnie wstała ? Nie widziałam drania, który przez zimę wszystkie nasiona dyni mi zżarł, a takie plany miałam by pole dyni sobie posiać, ale nie, to ptaki od rana ćwierkają. I tutaj przypomniała mi się rozmowa razu pewnego z kolegą : zrobiłem sobie świetną matę akustyczną, bo jednak sąsiedzi są dosyć głośni. Na co ja odrzekłam : chyba też musze, bo mi ptaki od rana napier…..lają. I przysięgłam sobie, że jeśli kiedyś będę wredną żoną, to od strony sypialni budkę lęgową zamontuję. Jak mawia poeta, kto rano wstaje, a właściwie nie zdążył zasnąć, drzwi przynajmniej łazienkowe voila i gotowe. A skoro za oknem znowu zima jednak a ja nadal bez samochodu, kawa jednak się skończyła, nie wiadomo iść spać ale teraz to nawet trochę tak głupio, bo wszyscy do pracy już mkną, ruch się zrobił na tej naszej polnej drodze jak na Marszałkowskiej z rana, czy moim rowerem do sklepu śmignąć, udając greka, że tak wcześnie wstałam. I ta myśl jedyna, jezusicku, a co jeśli ja już nigdy nie zasnę ? Ale co wam powiem to drzwi mam pikne. Foty nie wrzucę, no bo iphonik nadal w naprawie, zresztą jak wygląda rasowa przecierka na sośnie każdy wie. Beatka Podwojska, a czy ta farba Lazurra zostawia poświatę pudrową czy matową ? no bo nie wiem czy deski na sufit malować HILFE kupiłam już akryl ale znowu te rozterki boba budowniczego, laguna morska czy z głębi oceanu ? Doczekałam się czasów, gdy jedynym utrapieniem jest farba do drzwi, jedna jak poświata na farbie na mnie coś jakby zbroja ze stali się jeno ostała, albo zwyczajnie odporna na wszystko. No taka kuźwa szczepionka to była, po której człowiek i owszem uodparnia się ale traci wiele z delikatności, której jeszcze niedawno miał tyle w nadmiarze, absolutnym. Po trzech latach grzebania w ziemi, gdy pomyślę, że właściwie za chwilę to powinnam ogrodu wbić, to mi się słabo robi i płakać się chce, że też ja jednak nie mogłam kupić małego mieszkanka w Delft, jedna grządka kwiatków, nogi bym moczyła w, nie pamiętam co tam płynie ale potem sprawdzę, to mi się zachciało, leszczyny sadzić, dynie sadzić, ogródek, warzywka , kwiaty, nasiona, facelia, no ja pierniczę, trochę dużo tego. Ale przynajmniej pelecik sobie na dwa dni wniosłam, bo gdy mi córcia się obudziła, razu pewnego, a mamusia w piecu rozpalić nie zdążyła, te poranki przy samej kozie to jednak zimnawe się okazały być.